piątek, 24 lutego 2012

Bracia Figo-Fagot

Piękne muzyczne czasy nastały nam! Za chwilę nowa płyta geniuszy z The Mart Volta (promujący płytę singiel "The Malkin Jewel" brzmi jakby Hendrix, Zappa i Lennon wstali z grobów, i grają troszkę zzombiałe, pokruszone frazy, dziwaczne harmonie, do których Omar dorabia mgliste odległe plany a do tego Cedric śpiewa jakby miotali nim do spółki Morrison, Waters i sam Szatan. Posłuchajcie.





Mordę moją cieszy też nowa płyta Puscifera. Po promującym widelcu długo zbierałem szczękę z podłogi.



Nad płytami pracują Peter Gabriel, Steven Wilson, Tenacious D (ci ostatni kręcą sequel komedii "The Pick of Destiny") oraz... Bracia Figo-Fagot.

Poznałem ich dawno temu, na dożynkach w Buczku. Grali dokładnie to, co w moim wiejskim sercu rozbrzmiewało nutą mazurka, kujawiaka i poloneza karo: disco-polo. Razem z bratem, Dominikiem, kupowaliśmy ich kasety. Rok temu poznałem ich osobiście - wracali z koncertu w Łachach i żuk im się zepsuł w polu, więc chcieli mi ukraść traktor. Na szczęście spadła klema z akumulatora, więc ani nie zapalił, ani nie ruszył, ani nic. Zespół przenocował u mnie, a jako że był z nimi ich kamerzysta, skamerowali mnie w teledysku do "Boże, Boże, Boże, Bożenko".



Po tamtej nocy nasz kontakt się urwał. Podobno Fagot się ożenił, córka mu się urodziła, Figo wrócił na studia. I historia byłaby się rozmyła, aż do triumfalnego koncertu na Zacieraliach w Progresji, w styczniu 2012. Miło było posłuchać, jak tysiąc gardeł piłuje z lekka świntuszące teksty o posuwaniu świnek w kiblu, zdradzie z Cyganem czy wyrobach małej gastronomii ("Hot-dog").



Tak serio - ekipa Bartka Walaszka (Fagot, tworzy też kreskówki, np. "Kapitana Bombę") robi coś, czego jeszcze nikt jeszcze w Polsce nie zrobił - założyli prawdziwy (teoretycznie) zespół z gatunku disco, nurt: polo. I każdy, kto ma poczucie humoru, doceni kunszt wykonawczy duetu Figo i Fagot, bez mrugania okiem, że to taki żart, itd. I niebawem będą w mainstreamie, tak jak sztandarowe kapele typu "comedy rock" - Tenacious D czy Flight of the Conchords.





Ponoć już wiosną płyta nakładem SP Records no i trasa koncertowa. Czyli - ładna zabawa.

Piękne muzyczne czasy nastały nam, po dwakroć!

czwartek, 16 lutego 2012

Matki Polki Kurwy Morderczynie

Myślę, iż nie ma w Polsce nikogo kto nie słyszałby o sprawie "Madzi z Sosnowca". W pewnym momencie nie dało się od tego uciec. Zaczęło się od newsa, że w Sosnowcu nieznany sprawca ogłuszył kobietę a następnie ukradł jej z wózka półroczną córkę. Medialny, nośny temat, "jedynka" w większości serwisów, "dziecko porwali na organy albo do adopcji do Niemiec".

Rozumiem, sensacja, teorie spiskowe, nawet wielki come back Detektywa Rutkowskiego, ale żeby media aż tak oszalały na punkcie tej obyczajowo-kryminalnej historyjki? Od dwóch tygodni nie ma serwisu, który nie pokazywałby (chronologicznie): poszukiwań, konferencji Rutkowskiego, płaczącej matki, potyczek Rutkowski-Sokołowski, informacji nt. sekcji zwłok, a teraz codziennie odwiedzają miejsce, gdzie znaleziono ciało dziewczynki i rozmawiają ze starymi babami, które palą znicze i modlą się "za duszę Madzi", jednocześnie żądając dla jej matki (przypomnijmy: wszystko przemawia za tym, iż był to wypadek) kary śmierci. Katoliczki. Polki.

Nie o to chodzi jaka była prawda ale o to, aby każda inna Matka Polka mogła poczuć się lepsza, od tej "kurwy" i "morderczyni" (cytuję wypowiedzi kobiet pytanych o karę dla Matki), bo "mi też wypadło i nic mu nie było"... Zaznaczam, iż całej sprawy nie znam - to tylko strzępy z tego, co wtłoczyły mi wszelkie media czytane, słyszane i patrzane.

Z mojego punktu widzenia w tej historii nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie wspomniane wejście zapomnianego już nieco Krzysztofa "Wieszzkimtańczysza" Rutkowskiego. Pojawił się niczym dobry bohater w filmie. Badał, prowadził sprawę, wziął na siebie kontakt z mediami. Policja miała to w dupie, przynajmniej nie trzeba było gadać do kamery tylko robić swoje. I wszystko było dobrze, do momentu kiedy Matka wyznała Rutkowskiemu, że nikt dziecka nie porwał (każdy z IQ > 50 brał mocno pod uwagę taką opcję, a tu proszę - śledczy zaskoczeni), że wypadło. I Rutkowski ogłosił swój sukces, chwalił się, że to jego techniki operacyjne, że to była jego tajna sztuczka z fałszywymi świadkami (nota bene wyłożył swoją tajną sztuczkę całej Polsce) i policja się wkurzyła, bo nie dość, że koleś nie ma już licencji detektywa to jeszcze umniejsza praktycznie do zera rolę policji w całej akcji.

Policja wysyła na pole bitwy swojego najlepszego gladiatora - rzecznika prasowego KSP, specjalistę od opowieści o warunkach pogodowych i konieczności zmiany opon na zimowe - Mariusza Sokołowskiego (żeby chociaż Pudziana... albo nawet Najmana... a nawet i Czubaszek). Rutkowski odgryza Sokołowskiemu głowę na wizji powtarzając twardo kilka populistycznych haseł. Mówi głosem Ludu, tego tępego postkurskiego robotniczo-chłopskiego Ludu. Jest niczym sprawiedliwy, dobry i skuteczny Szeryf - marzenie każdego Polaka. Podczas gdy policja to "psy", "gliny", "kurwy" i "hwdp", Krzysztof Rutkowski to superbohater. I debile zdają się nie rozumieć, że gdyby każdy policjant działał tak chaotycznie i tak naginał czy nawet łamał prawo, jak Rutkowski, to mielibyśmy Jesień Średniowiecza na Dzikim Zachodzie.

Scenariusz: Matka rodzi Córkę. Jest szczęśliwa, kocha maleństwo, troszczy się o nie. Mija pół roku. Wszystko jest dobrze, choć wiadomo - bywają lepsze i gorsze dni, aż tu pewnego dnia Córka wypada Matce z rąk. Banalna historia. Niestety, to jest ten jeden przypadek na dziesięć tysięcy, dziecko uderza główką tak niefortunnie, że umiera. Matka jest przerażona, zrozpaczona, zawija dziecko w kocyk, jedzie... sama nie wie gdzie. Może do szpitala - ale przecież zaczną pytać... a jak pomyślą, że to ona zabiła? Matka ukrywa martwe Dziecko pod gruzem i obmyśla plan. Kładzie się na ziemi przy pustym wózku... Dalszy ciąg historii znamy.

Matce postawiono zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci - jedyny sensowny i uzasadniony (dodatkowo składanie fałszywych zeznań). Co może za to dostać? Rok? Dwa? Dla Ludu to mało. Tłum chce spalić "morderczynię" na stosie, gdyż wyrok już zapadł - morderstwo... Nawiasem mówiąc co da 22-letniej dziewczynie pobyt w więzieniu? Nauczą ją tam jak trzymać dziecko, żeby nie upuściła po wyjściu kolejnego?

Dzisiaj Matka opuściła areszt. Mam nadzieję, że będzie miała siłę, żeby to wszystko przetrwać i nie odbierze sobie życia. I że policja zagwarantuje jej skuteczną ochronę, w razie gdyby Matki Polki chciały same wymierzyć sprawiedliwość. Tylko tak ich świat może powrócić do dawnego ładu. Polacy chcą krwi.

Cała historia poza niezwykłą wartością socjologiczną jest totalnie pusta, banalna i bez znaczenia dla kogokolwiek poza Matką i jej bliskich. Na świecie, jeśli wierzyć artystom, średnio co 7 sekund umiera dziecko. Podczas pisania tej notki (45 minut) zmarło na świecie 385 dzieci. Dobrej nocy.

sobota, 11 lutego 2012

Tak jak Kazik

chciałbym tak jak kazik
usiąść i pierdolnąć tekst

i lachę kłaść
że o niczym jest.

pierwsza zwrotka o wojnie
druga o miłości
(do słowa miłości
zawsze rymuj: kości,
choć gości - też przystoi
kiedy kasę z tego łoisz).

trzecia zwrotka - zaskoczenie
będzie o bogu na niebie
gwiazdce z nieba
i policji
o saddama amunicji
co ją bushman niby znalazł
i bach - refren popitala.

 czyli wolniej, wyższym głosem
(z nieodłącznym papierosem)
politycy to są świnie
babę straszą karabinem
tom waits to był fajny kolo
baby cipek se nie golą.

tu nie śpiewam, bo gra solo
niech se chłopcy pogryzmolą
chociaż tacy z nich muzycy
słabi czyli niemuzycy.

czwarta zwrotka, dla odmiany
będzie do mej miłej Ani
o tym, że ją bardzo kocham
i tonę w odchłani oka.

znowu refren powtarzamy
tym razem z tekstem do mamy
i śpiewa go old blonde diva
co już teraz jest nieżywa.

piątą zwrotkę - finałową
wyciął hołdys honorowo
bo o acta była mowa
pirat ciul i wesz łonowa
ale hołdys nie skapował
bo na fejsie se banował.

i na koniec gra waltornia
taka z midi cukierkowa
gdybym mógł siedzieć przy oknie
byłaby dziś bananowa.