wtorek, 5 czerwca 2012

"Nie idźcie na ten film" (przedruk z magazynu Łogo, 06/12)


W grafomańskiej, seksistowskiej i nieco nieobliczalnej komedii Łukasza Jedenastego reżysera gra scenarzysta i na odwrót. Piotr Szwedes, odtwórca głównej roli, gra Gniewka - syna mazurskiego rybaka - nie gra w tym filmie, gdyż chciał dostać za swoją rolę pieniądze, a te skończyły się ponoć 2 dni przed pierwszym dniem zdjęciowym.


Film zaczyna się od najgorszych parodii reklam jakie powstały i wydaje się, że powstały tylko po to, aby wkurzyć widza na dzień dobry. Niesmaczna tematyka (hemoroidy, seks, alkohol, hajs i przemoc) sprawiły, że musiałam wyprosić z kina swoją babcię, którą zabrałam do kina bo co z nią miałam zrobić? 

XV-wieczna Polska, mazurska wioska rybacka, a w niej Gniewko – niesforny obibok, któremu ciągle przytrafia się coś złego. Albo ucieka przed królewskim rycerzami, albo szuka kwiatu paproci dla czarodzieja, albo wychodzi za karczmę uprawiać seks z elficą. Młody nieudacznik zostaje oskarżony o zamordowanie dwóch rycerzy. Karą ma być "wyszukana egzekucja" i spalenie lokalnej wioski. Gniewko postanawia sam załatwić sprawę, a przy okazji dowiedzieć się czegoś na temat swojej przeszłości i tajemniczego znamienia na lewym przedramieniu.

W filmie "Heniek" dla odmiany tego nie było to mi się bardziej podobało. W ogóle najlepsze filmy offowe to kręcił Matwiejczyk dawno temu, ale nie dał rady, więc pewnie Szwedes, znany z niby kulinarnego show Gotuj ze Szwedenem, też nie da rady. W filmie Jedenastego zabrakło mi tego co było w "Heńku", tej szczerości, prostoty historii, no i aktorzy grają jak amatorzy.

Podróż bohatera to ciąg absurdalnych zdarzeń, które czerpią z podań, legend i – jak widać – bogatej wyobraźni twórcy. Na gościńcu chłopak spotyka Czerwonego Kapturka, Smoka Wawelskiego, Robina Hooda, piękną Zosieńkę, leśne stwory, Shakirę i dealera narkotyków, który specjalizuje się nie tylko w konopiach, ale też w zwierzęcych wydzielinach dobrych zawsze i na wszystko.  Na dokładkę dialogi o wyrywaniu i obracaniu dupeczek. Wszystko w atmosferze kuriozalnego humoru, który polega na obśmiewaniu srania i sikania w środku lasu i gwałtu jako gry wstępnej w relacji smoka-wegetarianina i pewnej szlachcianki.

W filmie "Rambo" dla odmiany było wszystko a nawet więcej. A w filmie "Obywatel Kane" z kolei nie grała Angelina Jolie, czyli tak samo źle jak u Jedenastego.

Słynny reżyser filmów "Testosteron" i "Lejdis" tak zareagował na zaproszenie na seans:

 
Nie wiadomo czy reżyser "Twojej starej" wysłuchał dobrej rady starszego kolegi ale trzymamy kciuki za pana Andrzeja, żeby mecz zobaczył chociaż w jakiejś knajpie.

Podsumowując: nie idźcie na ten film, ja byłam, poszłam i po filmie wyszłam, nie mniej jednak daję ekipie kredyt zaufania, bo jestem hojna z urzędu. Łukasz Figielski kręci podobno 2 część, czyli film odniósł sukces przed premierą - być może ma to związek z nagrodą na festiwalu Nakręceni w Bełchatowie, nie wiadomo. czekam na drugą część na temat której napiszę jeszcze bardziej zajebistą reckę, ohh yea, aż mi pójdzie "Krew z nosa".

Joanna Figielska
magazyn Łogo

cytaty kursywą :D

2 komentarze:

  1. tak serio - cieszą mnie te recenzje, jakie by nie były. film jest amatorski bo jesteśmy amatorami. i tylko tyle, piszcie co chcecie ale piszcie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Saramonowicz? Słynny reżyser? Sheben, równie dobrze można nazwać kamerkę internetową słynnym producentem amatorskich filmów porno. :)

    Swoją drogą- elyta. Mało ważne, co gdzie napisałeś o tej córce. Ale na fejsbuku takie pyskówki... Wyżej sra niż dupę ma, jak to śp. dziadek mawiał. Zwolnić to on może prostytutkę po godzinie, ale nie zwolnić się od s-v. Jaki reżyser, taka kultura :)

    OdpowiedzUsuń