poniedziałek, 23 stycznia 2012

ACTA: Sheben jest nielegalny!

Ja, Łukasz Jedynasty, ps. Sheben, jestem złodziejem. Internetowym bardziej, jeśli dwie książki z miejskiej biblioteki w Węgorzewie uznać za sprawę przedawnioną (przepraszam, ale "Na tropie przygody" Frantiska Elstnera musiałem mieć, a w księgarniach nie było, ale to to samo jak ściągnięcie z netu starego Teatru Telewizji... a, nie, przepraszam, ja naprawdę zajebałem te książki - tzn. zabrałem coś i już nikt inny tego nie mógł przeczytać, tylko ja, a teatry z torrentów nadal może pobrać każdy, kto chce i się nie boi pozwu, czyli nic nikomu nie zginęło).

Dziwne, że o tym piszę, nie? Że się przyznaję otwarcie do zbrodni?... Cóż, musiałbym być większym idiotą niż jestem, żeby iść w zaparte, ewentualnie mieć potencjalnego czytelnika za debila, skoro dowody moich zbrodni wiszą (23 stycznia 2012 jeszcze wiszą) na youtubie, a tym samym na tysiącu innych stron, które kopiują wszystko, co trafia na YT?
 

Zacznijmy od najpopularniejszego "Gotuj z Shebenem" - w każdym odcinku są 2 utwory: "Lizak" Jacka Skubikowskiego i któraś część (5 chyba) "Magnetic Fields" J. M. Jarre'a. Roszczenie może - i to całkiem słusznie - wysłać i nasz polski ZAIKS (na którego wszyscy psioczą, ale jak przelew spływa to kochają ZAIKS bardzo mocno, by potem przy wódce znów się spinać, jakie to kurewstwo i złodziejstwo), i jakaś wielka zagraniczna wytwórnia (Sony, Warner, Polpłyt, Płytex, Drutex, Darex, Durex, itd.). Przy najlepszej (dla okradanych) opcji, każdy dostawca internetu będzie musiał robić raporty dotyczące tego, co "podejrzany" (przez biuro reprezentujące "poszkodowaną" stronę, nie przez prokuraturę czy policję) ściągał, oglądał, czytał. Będzie wiadomo, że Jedynasty puścił sobie 6 razy Maroon5 i raz Aldonę Wróblewską. I że jego ulubiony fanpejdż na FB to Elitarne Dupeczki.

Dobrze już, w kuchni pozamiatane, załóżmy, że zmieniono polskie prawo, żeby było zgodne z ACTA, "Gotuj z Shebenem" nie ma. Nie płaczcie, ja też nie będę. Przynajmniej odczepią się ode mnie gnomy z IQ poniżej dwudziestu, którzy grożą mi pozwem, i życzą mi śmierci w męczarniach tylko dlatego, że myślą, iż w jednym z odcinków "Gotuj z Shebenem" naprawdę zjadłem kota...

"Porucznika Marlona" też nie ma. W tle w jednej scenie z radia gra jakiś hit Britney Spears. To jakieś 70.000 $ jest warte, więc do zobaczenia w Irlandii na zmywaku, gdzie wylądujemy wszyscy - my - "ludzie mediów", jeśli w porę nie zrozumiemy, że wolne media już nie mogą istnieć bez internetu, i to wolnego, traktującego teksty kultury jako dobro wspólne. Obecna ustawa o prawach autorskich pozwala cytować dzieło innego twórcy, jeśli powstawało nowe dzieło. To była oczywista furtka dla wszelakiej maści złodziei, którzy wrzucali okładkę płyty jako film, żeby podzielić się ulubioną muzyką, do której bez tej operacji nit by nie dotarł.

Nie ma też oczywiście "Czeskiego filmu" - bowiem Helena Vondráčková nie dostała ani grosza z należących się jej dwustu milionów dolarów " za piosenkę o pomalowanym naczyniu na kwiaty. Szkoda, ale cóż zrobić. Zainteresowanym wystawię na FTP, albo będziemy się wymieniać VHS-ami. Zamiast torrentów (na które sam wrzuciłem ten film zaraz po premierze) będziemy kolportować filmy jak nasi starsi "koledzy" prasę w PRL. Dokładnie ci sami, z którymi będziemy zaraz prać się po pyskach.


Z wcześniejszych filmów moich to znikają wszystkie. Totalnie. Zdjęcia ze stron i wiersze - bo jakieś podobne, bo chyba zgapione z Norwida, Szymborskiej, Różewicza, Picassa, Cramera, itd.

Teledyski Burdelszaftu... też są nielegalne. Mam nieoryginalnego Fendera Stratocastera, to raz. Dwa - jedziemy z Jankiem na śmietniku, to wystarczająco głupie, żeby to zdjąć z cybeprzestrzeni.  I trzy - Janek gra trzy czy cztery akordy, na których zbudowana jest jakaś piosenka Kultu. Serio! Dwa kolejne klipy to też dzieła nielegalne: nie mam praw do ujęć z "Chałup" Wodeckiego, ani tym bardziej do "Stawki większej niż życie".

O "Twojej Starej. Baśni" nie muszę wspominać, prawda? Jest tyle paragrafów, że z pierdla nie wyjdę do końca życia. Od braku licencji na pokazywanie repliki miecza Aragorna z "Władcy pierścieni", poprzez niewiadomego pochodzenia ujęcia sowy tudzież puchacza w lesie, aż po obrazę uczuć religijnych, ale za to mogę trafić za kratki i bez ACTA.

A takich rzeczy jest mnóstwo w sieci, i to o wiele lepszych niż te moje. Cezik, Moda na Suknie, kawałki o Hitlerze, wszystkie "ukryte polskie" teksty w piosenkach nie-po-polsku, Niekryty Krytyk, wszystkie mixy, przeróbki, teledyski, koncerty... Zostają tylko w 100% legalne rzeczy: oficjalne kanały gwiazd, Gracjan Rostocki i Zbigniew Hołdys. Ten ostatni w końcu przestanie być okradany na grube miliony przez złodziei (tak mówi o fanach), będzie żył jak pączek w maśle, jak za starych dobrych czasów, kiedy był jeszcze słabo opłacanym przez władze PRL wiejskim grajkiem w Perfekcie. Dygresja: nie wiem czemu to akurat Zbigniew Hołdys wypowiada się w imieniu twórców, skoro nie kojarzą go młodzi, a starzy zwyczajnie nie szanują. Czemu nie pyta się ludzi, którzy naprawdę tworzą w tym kraju? Smarzowskiego, Tymańskiego, Mazolewskiego, Niebieskiego, Radzimskiego, Walaszka, Brodki, Ewy Farny, Jedynastego, Dody?

Jeśli Unia Europejska ratyfikuję porozumienie ACTA to chyba będę musiał udać się do ambasady Nowej Zelandii i błagać o azyl. Wolność oraz swobodny dostęp do dóbr kultury to bliskie człowiekowi inteligentnemu prawa, które mój kraj zamierza w imię demokracji złamać. Nie dopuśćmy do tego! W przeciwnym wypadku dojdzie do tego, że to, co robiliśmy przez ostatnie parę lat straci w ogóle sens. A wy nie usłyszycie już: "A, bo lubię?" - gdyż Sheben będzie nielegalny (jest 3-ligowy piosenkarz w USA, który ma taki stage-name, więc go pewnie opatentuje).

Tymczasem idę na wojnę. Otwartą, na słowa. Kałachy na razie zostawiamy w szafkach, granaty  niech czekają w świątecznych ubraniach na poszukiwaczy gazu g.łupkowego na Mazurach. Skoro Zbigniew Hołdys usunął wszystkie moje niewygodne pytania i zablokował mi możliwość skomentowania jego publicznej wypowiedzi na jego wallu na FB, odpowiem "u siebie". Chyba mi wolno? Jeszcze...

Oczywiście, jak to na wojnie - mogę zginąć, ale to będzie prawdziwie romantyczna, słodka śmierć. Jakby co poproszę o stosowny do rangi moich czynów nagrobek.



Do MEJDŻERSÓW: jak przekupicie polityków i wprowadzicie swoje chore wizje w życie zrobię co w mojej mocy, że nie kupować płyt, DVD, biletów do kina, itd.

Róbmy szum, udostępniajcie ten wpis. Blog to bomba atomowa, tylko potrzebni są czytelnicy celem uruchomienia reakcji łańcuchowej. Wszystko w Waszych rękach.

2 komentarze:

  1. W końcu ktoś przypi*rdolił konkretnie i po całości! Nie ma ch*ja, nie damy się. Jak nie będziemy kupować płyt, książek, chodzić do kina, to i tak wszyscy "wielcy tfurcy" zdechną z głodu. A za nimi wytwórnie, menadżerowie i ta cała hołota!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowa Zelandia podpisała ACTA 1 października zeszłego roku. Czym argumentowałbyś prośbę o azyl? :P

    OdpowiedzUsuń