środa, 25 stycznia 2012

Więc wojna!

Nie uważam się za osobę "mocną w gębie", chociaż robię co w mojej mocy. Myśli i słowa mogą być bowiem dużo potężniejsze niż wybicie komuś oka, złamanie nogi czy zrzucenie bomby atomowej. Niestety, aby słowa miały moc tekst trzeba przemyśleć, tezy poprzeć argumentami, wyszukać ciekawe przykłady i całość napisać lekko. Trudne.

Agresja ma tę podstawową zaletę, że jest szybka i łatwo dostępna dla praktycznie każdego. Wyjazd z dyńki: 2 sekundy, łup w łeb: 0,9 sekundy, skopanie dupy w biegu: 10 sekund i 84 metry, seria z uzi: 3 sekundy.

Nie wiem ile trwało włamanie się do mojej skrzynki elektrycznej, która jest na klatce schodowej, wykręcenie korka i pozostawienia go w widocznym miejscu, abym znalazł go rano, gdy będę sprawdzał "czemu nie ma światła w domu". Komu się chciało o 3:30 grzebać przy moim liczniku? I pytanie: co dalej? Płonąca torba psiego gówna na wycieraczce? Wielki kutacz namalowany na drzwiach? Przebite opony w skuterze? Przecięty kabel od internetu?


Tak czy owak dotarło do mnie po raz kolejny, że nie ma podziału na "cyberprzestrzeń" i "real", świat jest jeden, wojna jest jedna. Mam nadzieję, że kiedyś prąd obróci się przeciw temu, kto ubiegłej nocy chciał mnie pozbawić elektryczności. Wszystko jedno czy to domorosły elektryk pan Ryszard, sąsiedzi wkurwieni na głośną muzykę w sobotę czy superagent tajnych służb.

Czas pokaże. Damy radę, w realu też.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz